Opowiem Wam kilka historii, które wydarzyły się i za fotelem, podczas pracy codziennej w salonie, i na szkoleniach, i na pokazach. Nie wstydzę się przyznać, że część z nich była z moim (niechlubnym) udziałem, kilka z nich obserwowałam. 

 

FRYZJER 1. lat około 20, staż w zawodzie 2 (dwa) lata,  miasto 100 tys. mieszkańców, wypowiada się na szkoleniu:

„Jest tyle fryzjerów – partaczy, którzy myślą, że coś potrafią, a dłubią tylko te pasemka. No i tyle ‚Grażyn’, które chcą blondy na pierwszej wizycie, albo w ogóle chodzą tylko do najtańszych fryzjerów”

 

FRYZJER 2., lat 35-40, członek komisji egzaminacyjnej podczas egzaminu czeladniczego, w rozmowie z egzaminowaną:

-A gdzie pani się uczyła? W jakiej zawodówce?

-W zasadzie skończyłam studia najpierw, ale już w międzyczasie zaczęłam pracować w salonie fryzjerskim i uczestniczyłam  w wielu kursach. 

-Aha… No dobrze, trójka z całego egzaminu. W sumie dla takich, jak pani, też jest miejsce w naszym zawodzie…

 

FRYZJER 3., lat 30, miasteczko 5 tys. mieszkańców, uczestniczka szkolenia pokazowego, w przekazywaniu swojej opinii prowadzącej pokaz:

„Dla mnie za długo, nie było werwy, musisz robić większe show, w sumie wszystko to co znam zostało pokazane” 

 

FRYZJER 4., lat – może- 40, miasto 15 tys. mieszkańców, w odpowiedzi na zaproszenie na szkolenie:
„A co wy mi pokażecie? Czym jesteście w stanie mnie zaskoczyć? Mam ogromne wymagania. Nie dałbym swojego podpisu na certyfikacie żadnemu matołowi na szkoleniu, gdybym był na waszym miejscu. Trudno mi zaimponować.”

 

FRYZJER 5., lat 25, staż w zawodzie 2-3 lata, miasto 150 tys. mieszkańców, w rozmowie z klientką podczas konsultacji: 

„Wygląda pani staro w tych włosach, te pasemka są, przepraszam za wyrażenie, staropierdzielskie.” 

No dobra, moi drodzy. Fajnie się czyta, inaczej być uczestnikiem takich rozmów, być ich świadkiem. Ręce opadają… 

 

Ja rozumiem – można być fantastycznym fryzjerem mając rok stażu, można być słabym fryzjerem po dwudziestu latach pracy. Można mieć dryg, można jego nie mieć. Można też być zupełnie przeciętnym fryzjerem. Ale ważne jest, by mieć tego świadomość. 

Jestem fryzjerem. Swój pierwszy salon otworzyłam będąc jeszcze w trakcie nauki zawodu. Z pomocą kolegów z większym doświadczeniem stworzyłam miejsce, które zyskało dość szybko renomę. Z każdym dniem w pracy zauważałam, że czegoś nie wiem. I szybko starałam się to nadrobić. Każdy wolny weekend spędzałam na szkoleniach. Tak, non stop się uczyłam. 

I po każdym szkoleniu dochodziłam do wniosku, że tak na prawdę to ja mało wiem… 

 

Na szczęście wewnętrzna magiczna moc, którą każdy z nas posiada, popychała mnie do zrobienia kolejnego kroku, nauczenia się coraz to nowej rzeczy, poznania nowej techniki, sprawdzenia działania nowego produktu, poznania kolejnej nowej osoby i tak dalej… 

Angażując każdy zarobiony grosz w szkolenia i wyjazdy na imprezy branżowe mogłam powoli dojść do etapu nauczania innych. 

 

Teraz, mimo, że nauczam innych od wielu lat, mogę stwierdzić jedno: jest jeszcze tyle rzeczy, których nie wiem, że za każdym razem prowadząc szkolenie cieszę się niezmiernie, bo jestem pewna tego, że wiele rzeczy nauczę się od moich kursantów także. 

I ja sama, jadąc kolejny raz na Salon International czy Cosmoproof Bologna, angażując w to przy okazji mnóstwo czasu i pieniędzy, czasem wracam tylko z jedną, i to w dodatku odświeżoną, techniką. I cieszę się niezmiernie, że sobie ją przypomniałam, dzięki właśnie uczestniczeniu w którejś z tych imprez. 

Mądry fryzjer rozumie. Mądry fryzjer chce się uczyć. Mądry fryzjer pyta. Mądry fryzjer wie, że tak niewiele jeszcze wie. 

I nie chodzi o to, by nie być świadomym własnej wartości. Bo miarą wartości człowieka jest także pokora. 

 

*Do napisania artykułu skłoniła mnie niedawna sytuacja z fryzjerem 4, który był zainteresowany moim szkoleniem. W odpowiedzi dostał krótkie zaproszenie na to właśnie wydarzenie. Nie czekając długo, dostałam długi wywód, którego fragment przytoczyłam powyżej. A wystarczyło napisać: „Tym razem podziękuję”. 

 

** Olga Sobocińska, mistrz fryzjerstwa damsko-męskiego, magister inżynier towaroznawstwa w zakresie chemii, dyplomowana wizażystka i stylistka brwi, jedyna w Polsce biegła sądowa w zakresie fryzjerstwa, szkoleniowiec i instruktor zawodu z wieloletnim stażem, autorka licznych artykułów eksperckich dla magazynów fryzjerskich (m.in. Świat Fryzjerstwa, Hair Fryzury Edycja Polska) oraz międzynarodowych marek (takich jak Biotebal), z doświadczeniem zdobytym m.in. w Polsce, Niemczech, Hiszpanii i Singapurze. Na co dzień pracująca „za fotelem” w swoim kameralnym salonie w Gdyni. Poza fryzjerstwem kocha podróże.